Polecenia serialowe - Odkrycia izolacji

Polecenia serialowe - Odkrycia izolacji

Ostatnio miałam bardzo dużo czasu w związku z czym przeznaczyłam go w głównej mierze na seriale. Zaczęło się oczywiście od powtórki moich ulubieńców czyli Skazanego na Śmierć ( swoją drogą oglądałam go już na pewno dwadzieścia razy) oraz Pamiętników Wampirów. Znalazłam jednak  trochę czasu na nowości.



Netflix

Przyznaję że to moja ulubiona platforma streamingowa, regularnie od kilku lat wykupuję dostęp za wyjątkiem kilku miesięcy. Nie było wtedy seriali dla mnie, a ja miałam też dość ograniczony czas.  Po za tymi małymi przypadkami, Netflix jest w moim życiu już właściwie na stałe. Uwielbiam oglądać filmy i seriale, jednak to zdecydowanie seriale są dla mnie najważniejsze i to je częściej oglądam. Mam swoich ulubieńców, oprócz Skazanego na Śmierć czy Pamiętników Wampirów, uwielbiam też Breaking Bed, Zadzwoń do Saula, czy Grace i Frankie. Ale to na pewno nie wszystko. Bardzo lubię też seriale po za Netflixem, kiedy byłam dzieckiem uwielbiałam 13 posterunek, Kryminalnych, Twarzą w Twarz, Odwróconych czy 39 i pół. Ale dziś nie czas na ulubieńców a na nowości.

Unortodox

To zdecydowanie jeden z pierwszych izolacyjnych seriali, przy najmniej u mnie. Serial wciągnął mnie właściwie od pierwszego odcinka, choć ma ich bardzo nie wiele. Jest to mini serial z zaledwie czterema odcinkami które tak szybko zlatują...

Główną bohaterką jest młoda dziewczyna o imieniu Esty, która postanawia uciec z ultraortodoksyjnej społeczności żydowskiej. Przenosi się w tym celu do Berlina gdzie zmierza się z zupełnie nową codziennością. Nie może jednak do końca uciec od przeszłości.

Bardzo dużo mi ten serial pokazał, nie spodziewałam się wręcz że tak wczuje się w tą historię, byłam zaskoczona tym jak to wszystko wygląda.




Into the night

Kierunek noc, to serial napisany na postawie polskiej powieści Pana Jacka Dukaja "Starość aksolotla". Co ciekawsze producentem wykonawczym jest Tomasz Bagiński który pomagał także w realizacji "Wiedźmina". Jest to belgijski serial którego akcja toczy się głównie w Brukseli, ale mimo to możemy zobaczyć tam znajomą twarz. 

Serial zaczyna się od porwania nocnego samolotu, po chwili okazuję się że to słońce jest ich największym wrogiem i muszą przed nim uciec w mrok.


Jest to zdecydowanie mój ulubiony serial na tej liście i zachęcił mnie do książki. Trzyma w napięciu aż do ostatniego odcinka. Na sezon składa się sześć bardzo krótkich odcinków.


Kalifat

Kalifat to ośmioodcinkowy serial na który składają się historie różnych kobiet, których losy się ze sobą łączą. Planowany jest atak ISIS na Szwecję i tylko razem mogą ich powstrzymać. Serial wzruszający, trzymający w napięciu. Smutny, daje do myślenia. Zdecydowanie dla osób które lubią takie klimaty. Po zwiastun możecie zajrzeć tutaj.


Znaki

Znaki to polski serial, który ma już dwa sezony. Nie dawno pojawił się na Netflixie pierwszy sezon i przepadłam. Lubię seriale kryminalne z polską obsadą.  Serial Znaki jest mroczny, w bardzo fajnym stylu z dobrą obsadą.  Akcja serialu toczy się w województwie dolnośląskim w Górach Sowich. Ginie dziewczyna a wiosce właśnie pojawia się nowy komendant któremu z trudnem przychodzi odnalezienie się w nowej wiejskiej rzeczywistości.




Co teraz ?

Skończyłam kilka dni temu Już nie żyjesz, ale myślę że każdy już gdzieś tam to widział. Trochę zapomniałam już z pierwszego sezonu, ale drugi był naprawdę przyjemny, śmieszny a przede wszystkim rozbawił mnie momentami do łez. Dziś zaczęłam Zakładnika, serial francuski, ale na razie nic więcej nie mogę powiedzieć :) Możliwe że uda mi się go dziś skończyć.


Jak pożegnałam tłustą cerę ? Moje sposoby na walkę ze świeceniem

Jak pożegnałam tłustą cerę ? Moje sposoby na walkę ze świeceniem

Czasy liceum

Będąc jeszcze w liceum miałam okropnie przetłuszczająca się cerę. Szczególnie w strefie T, a moją największą zmorą był mój nos. Był to pewnego rodzaju kompleks. Rano zawsze wyglądałam dobrze, delikatny krem BB, rozsądny makijaż ale zazwyczaj już po pierwszej godzinie lekcyjnej mój nos wyglądał okropnie, cały się świecił, był po prostu tłusty. Nie towarzyszył temu trądzik, nigdy nie miałam z tym problemu, ale już ilość sebum na mojej twarzy była moim koszmarem.

Jako nastolatka nie miałam za dużego budżetu, przynajmniej na początku kiedy jeszcze nie pracowałam. Moja mama bardzo ostrzegała mnie przed używaniem pudru. Sama do dziś go nie używa i twierdzi że to puder jest najgorszy w makijażu. Nie chciałam więc kupywać pudru, za to notorycznie kupowałam kremy matujące i nakładałam je kilka razy dziennie, twierdząc że pomoże. Stosowałam też toniki antybakteryjne i żele przeciwtrądzikowe. Nie miałam pojęcia o pielęgnacji !

Mąka ziemniaczana

Pewnego dnia wpadłam na post o zastosowaniu minimalnej ilości mąki/skrobi ziemniaczanej jako pudru. I tak się właściwie zaczęło. Mąka ziemniaczana jako pierwsza bardzo zredukowała ilości sebum na moje twarzy. Odstawiłam więc kremy matujące i zrozumiałam że one tylko pogarszały stan mojej cery.

Im bardziej starałam się ją zmatowić, tym bardziej się wysuszała i wydzielała jeszcze więcej sebum. Zrezygnowałam też z popularnych w tamtym czasie toników alkoholowych, ograniczyłam używanie mocnych żeli. Przeszłam na łagodną, nawilżającą pielęgnację. To był strzał w dziesiątkę ! W połączeniu z mąką ziemniaczaną moja twarz stała się w końcu normalna. Do dziś wszystko jest pod kontrolą, bardzo dbam o nawilżenie, oczywiście maluję się ale nigdy nie mam potrzeby poprawiania makijażu w ciągu dnia. Kiedy rano nałożę podkład, korektor, puder oraz resztę, wszystko trzyma się doskonalę. Mój makijaż nie wygląda perfekcyjnie, gdzieś tam delikatnie puder się zetrze i widać prześwity, bardzo delikatne błyszczenie. Ale da się żyć, jest to naprawdę w normie i spokojnie mogę powiedzieć że moja cera jest normalna.


Jakie produkty pomogły ? 

Tak jak pisałam wcześniej mąka ziemniaczana, obojętnie jakiej firmy, przesypana do pojemniczka i w minimalnej ilości na twarz to strzał w dziesiątkę. Pomocne były też delikatne toniki. Z tego co pamiętam często używałam hydrolatu z róży macedońskiej, ale też różnych toników z Ziaji, które do tej pory bardzo lubię. Co do kremów to polubiłam krem Oillan, które kiedyś pojawiły się już w jakimś poście. Jako nawilżacz dobrze sprawdził się u mnie też żel aloesowy oraz kwas hialuronowy z formie żelu. Ale o pielęgnacji twarzy tak dokładnie pisałam już tutaj. Post napisałam co prawdą dwa lata temu. Cel pozostał ten sam, jedynie produkty trochę się zmieniły. Jeżeli chcecie poczytać o aktualnej pielęgnacji albo jakieś porównanie, dajcie znać w komentarzach !

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Z życia włosomaniaczki , Blogger